Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

25 marca 2006
Codziennie rano, zaraz po uruchomieniu komputera staram się wykonac tzw. prasowke. Uruchamiam program pocztowy i zaczynam sciagac poczte. Ponieważ posiadam pod opieka kilkanascie skrzynek pocztowych, a na kazda codziennie przychodzi kilka, kilkanascie wiadomosci to w miedzyczasię zaczynam przegladac fora oraz grupy dyskusyjne. Zalozmy, ze na najpopularniejszych forach otwarcie watku zajmuje srednio 10 sekund. Niby nic takiego. Ale, gdy dziennie takich watkow do przeczytania jest 100 (a ostatnio do obliczen powinna to byc wartosc zdecydowanie wieksza), samo oczekiwanie na informacje zajmuje prawie 17 minut. Gdy dodam do tego oczekiwanie na strony internetowe przez caly dzien marnuje 30 minut (zaokraglajac w dol). Miesięcznie trace okolo 15 godzin, a rocznie ponad tydzien! I smiem twierdzic, ze na wiele rzeczy nie mam czasu!
Eureka! Potrzebuje szybszego lacza!
Nawiazujac do braku czasu w naszym zyciu - nie zapomnijcie dzisiaj w nocy (dokladnie o 2:00) przestawic zegarki. Wszystko po to, aby stracic kolejna godzine, a moze zyskac raz na cztery lata dodatkowy dzien?

Komentarze: (4)

24 marca 2006
Dokladnie 62 lata temu, w nocy z 24 na 25 marca 1944 roku z obozu jenieckiego Stalag VIII C w obecnym ?aganiu miala miejsce brawurowa ucieczka. Wydrazonym w ziemi tunelem, o długosci 111 m. i glebokosci ok. 10 m wydostalo się poza teren obozu 76 jencow. Trzem z nich ucieczka się powiodla, pozostali zostali schwytani, a piecdziesięciu sposrod nich na specjalny rozkaz Hitlera rozstrzelano. Na podstawie tej historii powstał pozniej (1963 roku) slynny film rezyserii John'a Sturges'a "Wielka ucieczka".

Komentarze: (2)

20 marca 2006
Marzy Ci się fortuna?
Masz dość szefa i przełożonych i chciałbyś rozpoczac wlasny biznes?
Obawiasz się ryzyka lub nie jestes pewien czy potrafisz poprowadzic wlasny interes?

Teraz masz okazje się sprawdzic bez utraty oszczednosci z kieszonkowego, czy obaw o wylysięnie. Masz okazje poprowadzic wlasna firme, czy ja wykorzystasz?
Wystarczy, ze rozpoczniesz gre kierownicza e-Line Manager. Najnowszy projekt MountLab Group, ktory ujrzal dzisiaj swiatlo dzienne. Jak na razie poszukiwani sa beta testerzy. W imieniu opiekuna projektu Roberta Raszczynskiego goraco zapraszam do testow.

Komentarze: (0)

19 marca 2006
Kilka dni temu uslyszalem komplement, z ktorym nie do konca się zgadzam i troche mnie zdziwil. Podobno potrafie utrzymywac stare znajomosci mimo uplywu czasu i czesto duzych odleglosci. Osobiscie uwazam, ze jest odwrotnie i problem relacji na odleglosc jest jedna z moich najwiekszych wad.
Przypominaja mi się rozmowy na ten temat z Edyta, kolezanka z Trojmiasta poznana podczas wakacji w USA. Owszem kontakt utrzymujemy, ale tylko i wylacznie dzieki jej wytrwalosci, checi i tego czegos, czego mi brakuje. Mam jedynie nadzieje, ze czasami zajrzy na ta stronke.
Kolejnym powodem moich obaw o brak umiejetnosci utrzymywania znajomosci na odleglosc sa nocne rozmowy przy piwku i ataki ze strony Marty i ?ukasza, na przyklad w pazdzierniku 2005 w Nowym Sączu. Pamietacie jeszcze te argumenty? Twierdzili, ze teraz jestem tak zabiegany, ze nie znajduje dla nich czasu, ze nie potrafie czesciej pojawiac się w Sączu, ze nasze drogi się rozejda i wiecej się juz nie zobaczymy. Mimo wszystko nie jest jeszcze tak zle.
Pojawia się iskierka nadziei. Pocieszajaca jest mysl o utrzymywaniu nadal dobrych kontaktow z wiekszoscia znajomych chociazby w Belchatowie. Moze nie widujemy się, az tak czesto jakbysmy tego chcieli, ale zawsze... Ostatnio tez odwiedzilismy Kinge, kolezanke z Sącza, mieszkajaca w Woli Krzysztoporskiej.
Natomiast dzisiaj te stronke odnalazl w gaszczu internetowych informacji Karol Wakula, kolega z czasow, gdy reaktywowalismy harcerstwo w Belchatowie. Wymienilismy kilka szybkich zdan przez telefon i namiary na siębie i znajomych. Gleboko wierze, iz witryna ta pomoze mi choc w czesci odnawiac takie znajomosci, a przede wszystkim walczyc z moja wada.

Bardzo dziekuje wszystkim odwiedzajacym te witryne, wszystkim ktorzy staraja się nadal utrzymywac kontakt ze mna, mimo problemow jakie to stwarza. Dziekuje za Wasze starania. Obiecuje poprawe.

Komentarze: (4)

15 marca 2006
Pozwole sobie przypomniec o chyba zapomnianej juz stronie www.MountLab.net. Wszyscy ostatnio jestesmy dość zapracowani, ale nie oznacza to, ze MountLab Group stoi w miejscu lub zakonczylo swoja dzialalnosc. Nadal trwaja prace nad gra symulacyjna e-Line Manager, a dzisiaj swiatlo dzienne ujrzala strona Hurtowni Dywanow Grabowski. Strona opublikowana, ale projekt nie jest jeszcze zakonczony. Wiele rzeczy nalezy jeszcze dodac, ale tutaj czekamy na dodatkowe materialy i informacje od firmy. Wiele tez jeszcze mozna zoptymalizowac, co oczywiscie zostanie zrobione.
Ewentualne komentarze jak zawsze mile widziane.

Komentarze: (5)

14 marca 2006
Czy pamietacie jak czasami ciezko jest opowiedziec dzieciom na najprostsze pytania?
Dlaczego?
Po co?
Dzisiaj w pracy przypomnial mi się jeden z wykladow dr Andrzeja Koziny z pierwszego roku studiow, na ktorym opowiadal nam o sile pytan tego typu. Nie tylko dzieci, ale i firmy konsultingowe, analizujące dane przedsiębiorstwo i starające się usprawnic pewne procesy bardzo czesto zadaja takie pytania. Ja tez się odwazylem... Otoz kolezanka w pracy siędziala otoczona sterta papierow i skrupulatnie cos przepisywala. Gdy skonczylem swoja prace zainteresowalem się tym co robi i zaoferowalem jej pomoc. Okazalo się, iz uzupelnia Roczna Ewidencje Czasu Pracy. Chodzilo glownie o wypelnienie formularzy dla kazdego pracownika pod katem ilosci godzin przepracowanych, wykorzystanych urlopow, itp. Owszem pomoglem w przepisywaniu i liczeniu tysiaca cyferek, ale zadajac pytanie "Dlaczego to robimy?" zalamalem się. Nikt tak na prawde nie wie (u nas w firmie) po co się to przygotowuje i gdzie pojawił się wymog o koniecznosci takich prac. Moze to ZUS na podstawie tego robi jakies wlasne statystyki, a moze to po prostu czynnosc wykonywana w dzialach kadr od 30 lat i nikt nie pomyśląl, ze juz jest nie potrzebna? Prosze oswieccie mnie.

Komentarze: (2)

8 marca 2006
Nadszedl i ten szczegolny dzien. Bez wzgledu na oskarżenia mogące się tutaj pojawic (o podtrzymywanie "komunistycznego swieta"), postanowilem jednak zlozyc ponizsze zyczenia wszystkim odwiedzajacym te stronę kobietom.
Spelnienia marzen, zadowolenia z siębie i najblizszych, usmiechu na twarzy i powodow do niego przez caly rok i aby kazdy kolejny dzien był dla Was Dniem Kobiet, nawet jesli zyczenia tutaj ukaza się tylko raz w roku.

Komentarze: (3)

3 marca 2006
Po wizycie u lekarza wszystko się wyjasniło, zachorowalem na ciezka angine. Czas wdrozyc stanowcza i radykalna polityke leczenia, zgodna z zaleceniami lekarza. Tym bardziej, ze poczytalem troche o tej chorobie (chorobach) w serwisię ResMedica.
Wyczytalem, ze powiklania poanginowe moga byc bardzo powazne, a ich pojawienie się bywa odlegle w czasię od przebytej choroby. Stara opinia lekarzy mowi: "Angina lize stawy, kasa serce". Dobra juz wystarczajaco się boje, ale chyba tez znalazlem troche wytlumaczenia na moje rozsypujące się podczas długich wycieczek gorskich stawy kolanowe.
No i musze się przyznac, ze troche mnie ponioslo i przestałem trzymac swoje nerwy na wodzy, gdy czekalem w kolejce na lekarza. Wszyscy pacjenci na korytarzu zarejestrowali się w ciagu dnia do lekarza ogolnego i zostali poinformowani o godzinie ich przyjecia. Dodatkowo na drzwiach gabinetu widniala lista z nazwiskami pacjentow i poszczegolnymi godzinami przyjec. Wydawaloby się naturalna, logicznie wytlumaczalna kolej rzeczy. Sam byłem na 3 pozycji na godzine 1500. Zdziwilo mnie jednak to, ze pierwszy wszedl jakis stary pryk, a z listy pamietalem zenskie imie na pierwszym miejscu. Cos tu nie gra. Za moment pani siędzaca na przeciwko zaczyna narzekac, ze z powodu spoznienia lekarza nie zdazy odebrac dziecka z przedszkola i zalatwic wielu spraw, a przeciez jest pierwsza na liscie. I tu we mnie peklo. Zrobilem awanture, choc kulturalnie i stanowczo poustawialem wszystkich pod drzwiami. Nie po to rejestrujemy się na konkretne godziny, nie po to jakas pielegniarka marnuje swoj czas na wklepywanie nazwisk na liste i ich pozniejsze rozwieszanie, aby teraz jakas stara PRYKWA wciskala swojego meza poza kolejka. Rozumiem, ze mozna się poczuc slabo w kolejce, ale wystarczy zapytac innych, a na pewno przepuszcza. A na chamstwo bede jednak odpowiadal stanowczym sprzeciwem! Jak ktos zna nazwijmy to "moj rasizm" to zrozumie i to. Zakoncze bardzo krotko i optymistycznie haslami, faktycznie poznanymi na studiach: "optymalizacja" i "kolejkowanie zadan", ktore wszystko wyjasniaja.

Komentarze: (2)

2 marca 2006
Zeszla sobota była ostatnia sobota karnawalu, wiec i okazja do imprezy. Poza spotkaniem rodzinnym w moim harmonogramie znalazla się rowniez zabawa w mieszkaniu u Ilony i Tomka wraz z Przemkiem i Aneczka oraz Robertem. Wieczor wspominam bardzo mile, gorzej z dniem nastepnym. Poczatkowo myśląlem, ze zauwazone u mnie objawy to efekt zatrucia alkoholowego. Z czasem jednak zwatpilem. Wymioty, biegunka, bole glowy nastepnie gardla pasuja zarowno do grypy jelitowej, jak i polaczenia zatrucia alkoholowego z angina. Dzisiaj, po kilku dniach oslabienia i walki domowymi sposobami z choroba, poddaje się i jutro ide do lekarza.
Wracam jednak do milszych i ciekawszych wiadomosci z tego tygodnia. Marcin na swoim blogu zaproponowal na długi weekend majowy jakis wypad w gory, co oczywiscie przyjmuje z radośćia. Pozostaje jedynie kwestia dogadania szczegolow.
Dzisiaj tez odnalazlem SMSa, ktory nie wiadomo dlaczego zapodzial mi się pomiedzy innymi wiadomosciami w telefonie. Zaskoczeniem dla mnie była jego tresc: "Nie spac, zwiedzac !" - kultowe wrecz zdanie, ktore tak czesto padalo w trakcie studiow. Numer telefonu jednak nieznany, a haslo z tresci tak na prawde uzywane było jedynie przez kilka osob. Powstała lista podejrzanych. Automatycznie odrzucilem siębie :D, Roberta (bo z nim kontakt mam na biezaco), Mikolaja (bo jego numer mam w telefonie), podobnie z ?ukaszem (z nim tez ostatnio rozmawialem). Pozostaly wiec Dominika lub Anka. Dwie niesamowite dziewczyny, kolezanki ze studiow, po skonczeniu ktorych zniknely bez sladu. Ania podjela studia w Krakowie na AE i to w sumie ostatnia informacja jaka posiadalem na jej temat. Problem w tym, ze studia te powinna skonczyc kilka lat temu. Dominika natomiast wybyla za ocean i ciezko było utrzymac jakikolwiek z nia kontakt (telefon milczal, a na GG i maile nie odpowiadala). No i się wyjasniło... zawsze wesola Dominika. 30 minut rozmowy, a nadal wiele do obgadania. Nawet nie wiecie jak bardzo, mimo choroby, poprawil mi się humor. Pojawilo się tez kilka nowych pomyslow oraz szansa na odzyskanie kontaktu rowniez z Ania. Teraz juz tylko wyzdrowiec, bo reszta w zyciu uklada się na najlepszej drodze.

Komentarze: (1)