Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

28 stycznia 2007
W ten weekend w naszym wojewodztwie rozpoczely się ferie zimowe. Cudem zwrot ten jeszcze odnalazlem w swoim slowniku, bo wakacje to juz archaizm. W związku z powyzszym szefostwo mojej firmy udaje się z rodzinami w gory. Warunki teraz dopisuja zabawom na stoku, nartach czy sankach. Mnie zastanawia jednak czy najblizszy tydzien okaze się dla mnie spokojniejszy, czy moze wrecz odwrotnie przybedzie mi obowiazkow. Jutro się dowiem. Postanowilem jednak odbic sobie na urlopie, ktory planuje rozpoczac 30 marca. Wybieram się wtedy na weekend do Wladyslawowa, gdzie bedzie odbywal się III Zlot Uzytkownikow GPS lub Zakreconych GPSManow. Jak kto woli to nazywac.

Wczorajszy dzien uplynal mi na odsniezaniu parkingu w ramach zawiazanej sasiędzkiej samopomocy. Oczywiscie administracja, tak jak i drogowcy niezbyt szybko reaguja na problem sniegu na drogach. Wiadomym tez jest, ze uliczki osiędlowe i parkingi maja najnizszy priorytet, co jest zrozumiale. Potem troche pracy nad opracowywanymi standardami kodowania dla MountLab Group.

Ostatnio mialem tez problemy z desktopem, ktory bardzo czesto się zawieszal. Po kilku obserwacjach systemu stwierdzilem, ze temperatura procesora dość szybko rosnie i przy 51 stopniach komputer się zawiesza. Pierwsza rzecz to sprawdzenie wentylatorka, dziala i kreci się w okolicach 4700 – 4850 obr./min. Po sprawdzeniu innych elementow na plycie postanowilem rozkrecic komputer na dobre i wyczyscic wszystko co się da. I tak rozebralem chyba wszystko co było do rozebrania. Nigdy jeszcze nie rozebralem komputera na takie drobne elementy, ale teraz mam pewnosc, ze kazda czesc zostala dokladnie wyczyszczona. Okazalo się, ze problemem był kurz jaki przez lata gromadzil się na radiatorze nad procesorem, a pod wiatrakiem. Po zlozeniu odwazylem się na ponowne uruchomienie komputera. Teraz dziala bez problemu.
Odkurzanie desktopa.

Komentarze: (4)

26 stycznia 2007
Jakis czas temu przeszukujac stronę www.garmin.com zastanawialem się nad nowym elementem graficznym, ktory się tam pojawił. Niezbyt czesto odwiedzam te witryne i zazwyczaj poszukuje szczegolowych informacji o konkretnym odbiorniku nie zwracajac uwagi na inne rzeczy. Tym razem moje zainteresowanie wzbudzil potworek stworzony z mapy papierowej. I tak trafilem na Garmin Blog, gdzie znalazlem informacje o pierwszym spocie reklamowym firmy Garmin, ktory mial byc emitowany w USA w trakcie Super Bowl. Pod ta nazwa ukryta jest finalowa rozgrywka o mistrzostwo amerykanskiej zawodowej ligi National Football League (NFL). Jest to nieformalne swieto narodowe.
Ponieważ podczas krecenia 30 sekundowego spotu zebrano zdecydowanie wiecej materialow niz było wymagane to powstał teledysk. Teledysk mozecie obejrzec tez w YouTube. Glownym bohaterem jest wspomniany juz potworek o nazwie Maposaurus, ktoremu przeciwstawia się nasz obronca – Garmin Man.

Komentarze: (0)

23 stycznia 2007
Kolejny pracowity dzien, choc z drugiej strony lubie jak cos się dzieje. Pobudka przed 6 rano. 6:20 wyjazd do Poznania. A tam udzial w targach budowlanych BUDMA2007. Dlaczego targi budowlane? Poza samym zainteresowaniem materialami budowlanymi, nowosciami na rynku zainteresowalismy się poczynaniami konkurencji. Wiele firm oferujacych na naszym rynku dywany i wykladziny poszerza swoja dzialalnosc o inne pokrycia podlogowe. Postanowilismy i tutaj zrobic rozpoznanie. Malymi kroczkami rusza rowniez inna dość duza inwestycja, a wiedza, informacje i kontakty zdobyte podczas tagow moga ulatwic prace.

Ostatnio rozmawialem z Tomkiem i Przemkiem o tzw. "inteligentnych budynkach". O budynkach, ktore dzieki systemowi automatyki potrafia, np. symulowac obecnosc domownikow w czasię, gdy budynek jest faktycznie pusty. O systemie, ktory zadba o to, aby pozamykac wszystkie okna, gdy zerwie się silniejszy wiatr lub zacznie padac deszcz (jakze na czasię). O urządzeniach sterujacych oswietleniem lub innymi urządzeniami według mniej lub bardziej scisle okreslonych instrukcji warunkowych. O budynku, w ktorym ma zyc nam się wygodniej, oszczedniej i bezpieczniej. Firm oferujacych takie systemy na rynku juz kilka jest. Byly tez na targach.

Oczywiscie nie omieszkalem pogadac chwilke z firma oferujaca sprzet dla geodetow a w szczegolnosci skomplikowane urządzenia GPS.

Podsumowujac... mile spedzony dzien, choc troche meczacy. Do domku wrocilem okolo godziny 21.

Komentarze: (0)

21 stycznia 2007
Wczoraj odebralem zamówione kilka dni temu urządzenie wielofunkcyjne HP6310. Skaner, drukarka, ksero i faks zamkniete w jednym pudelku. Zdecydowalem się na takie rozwiązanie z bardzo prostej przyczyny – braku miejsca na trzy (lub wiecej) osobne urządzenia. Zazwyczaj polaczenie kilku urządzen w jedno odbywa się kosztem parametrow i czesto okazuje się, ze „jesli cos jest do wszystkiego, to jest do niczego”. Wydaje mi się, ze parametry tego urządzenia wystarczaja na moje potrzeby. Czas jednak pokaze, czy inwestycja w taki model była trafna decyzja. Jak na razie jestem bardzo zadowolony z mozliwosci pracy drukarki w sięci Ethernet czy np. kopiowania dokumentow bez koniecznosci wlaczania komputera. W poniedzialek beda juz pierwsze okazje do prawdziwych testow z faksem, jak na razie konfiguracja wyglada poprawnie.

Komentarze: (1)

18 stycznia 2007
Minal ponad miesiąc od momentu ukazania się tutaj ostatniej wiadomosci. Niniejszym przepraszam wszystkich odwiedzajacych. Dziekuje rowniez za e-maile jakie otrzymalem od Was, za rozmowy na GG, czy telefoniczne, w ktorych informowaliscie mnie o swoich obawach dotyczacych mojej osoby. Tak, nadal zyje, czasami jestem nawet uchwytny. Teraz staram się nadrobic zaleglosci tutaj.

Ponieważ przerwa była dość długa pozwolilem sobie na umieszczenie kilku wiadomosci hurtem, ale zeby nie wprowadzilo to zbyt duzego zamieszania podam linki do wiadomosci, ktore właśnie dodalem:
24.12.2006. - Święta Bozego Narodzenia
26.12.2006. - Zamawianie ksiazek w Empik'u
02.01.2007. - Sylwester na Slowacji
10.01.2007. - Remanent
15.01.2007. - Targi w Hanowerze

Komentarze: (0)

15 stycznia 2007
W dniach 13 – 16 stycznia w Hanowerze odbyly się coroczne miedzynarodowe targi pokryc podlogowych, na ktore zawsze jezdzimy wraz z naszymi klientami. Jest to okazja do spotkan „twarza w twarz” zarowno nas, jak i naszych klientow z producentami. Niestety z roku na rok targi te traca na renomie i staja się coraz mniej swiatowe, a coraz bardziej europejskie. Bardzo duza konkurencja staly się targi organizowane w Dubaju i gdzies w Chinach (tu się nie wybieram, wiec nie wiem gdzie).

Zazwyczaj na targach spotykalismy nowosci zaprezentowane przez najwieksze i najbardziej innowacyjne firmy na swiecie. W tym roku jednak nie widac jakis rewolucyjnych zmian na rynku dywanow. Owszem sa nowe jakosci, nowe kolorystyki, ale zazwyczaj jest to modyfikacja tego co juz na rynku istnieje. Brakuje obecnie rozwiązan rewolucyjnych, takich jak super grube dywany z długim, pieciocentymetrowym wlosem w zeszlym roku. Teraz juz wszyscy takie produkuja i to w setkach modyfikacji. Mam wrazenie, ze dość ciezki 2006 rok dal się we znaki wszystkim i skala nasladownictwa i tendencja do kopiowania innych wplynela na nasze delikatne uczucie rozczarowania po targach.

Problem mieli tez „nasi” Turcy. W tym roku dysponowali wiekszym niz zazwyczaj stanowiskiem, ale tak jak nam się zdarzalo z wiekszoscia transportow po wrzesniu, ciezarowka z dywanami na targi nie dojechala na czas. Mysle, ze teraz doskonale wiedza jak my się czulismy przez kilka miesięcy swiecac przed klientami oczyma. Mam nadzieje, ze rok 2007 przyniesię rozwiązanie problemu transportu towarow z Turcji i unikniemy wiecej poslizgow.

Komentarze: (0)

10 stycznia 2007
Od poczatku roku praca wre pelna para. Ponieważ w grudniu wystapily dość powazne opoznienia w dostawach to zamiast w ostatnim tygodniu przygotowywac remanent przyjmowalismy kolejne dywany, z ktorych wiekszosci juz nie udalo się sprzedac przed Świętami Bozego Narodzenia. Na zakonczenie roku doladowalismy magazyn, wiec remanent teraz opracowywany był o wiele trudniejszy. Na szczescie po ponad tygodniu pracy po 10 godzin (czasami dluzej) wszystko zaczelo się klarowac i nie znalezlismy wiekszych niezgodnosci w zestawieniach.

Teraz zostaly juz tylko targi w Hanowerze, pracowity tydzien po nich i wiadomosci tutaj powinny zaczac pojawiac się czesciej (czyt. normalnie).

Komentarze: (0)

2 stycznia 2007
27 grudnia wyjechałem na Sylwestra ze znajomymi z Radomska (i nie tylko). Impreza sylwestrowa odbyla się w okolicach Dolnego Kubina na Slowacji. Ogolnie było fajnie, sam bal bardzo mi się podobal. No i przede wszystkim gory, choc sniegu było za malo. Ale był!

Pojawil się jednak problem, bo na dwa tygodnie przed naszym przyjazdem zmienil się wlasciciel osrodka. Nowy wlodarz zapomnial, ze bedzie mial gosci i domki, w ktorych mielismy spac, rozebral do samych szkieletow rozpoczynajac tym samym remont generalny osrodka. Zakwaterowali nas w hotelu. Cudem wywalczylismy kolacje pierwszego wieczoru. Na stolowce konczono malowac sciany i ukladac nowe parkiety. W trakcie pobytu od czasu do czasu pojawialy się (i znikaly) kolejne „perelki organizatorskie” jak brak cieplej wody, brak ogrzewania, calkowity brak wody, itp. Ale to juz malo wazne.

Natomiast bardzo mile wspominam, nasze przesiadywanie w pokojach i korytarzach hotelowych. Pewnego dnia wybralismy się do aqua parku – Tatralandia. Po wejsciu, patrzylem z ogromnym zdziwieniem na ludzi biegajacych w strojach kapielowych po sniegu. Sadzilem, ze ja się nie odwaze. Kilkanascie kolejnych minut jednak zmienilo moje podejscie diametralnie. Nie ma to jak wyjscie z basenu (na swiezym powietrzu) z woda w granicach 36-38 stopni na polane pelna sniegu, porzucanie się sniezkami przez kilka minut i znowu kapiel w cieplej wodzie. Polecam kazdemu.

Choc sniegu troche spadlo to na nartach jezdzic się nie dalo. Wszystkie wyciagi były pozamykane. Ale udalo nam się znalezc zbocze w okolicach osrodka, gdzie na sankach pojezdzilismy. Innego dnia zorganizowalismy sobie kulig, ciagnac sanki za samochodem. Jednak okazalo się, ze z sanek malo co zostalo. Troche się przytarly na asfalcie, ale była dodatkowa frajda – czasami podczas zakretow spod ploz pojawialy się smugi iskier. Do dyspozycji mielismy tez sale gimnastyczna i mam wrazenie, ze nadrobilem zaleglosci w grze w siatke, pilke halowa i kosza z calego roku.

Musze tez się troszeczke wytlumaczyc. Mimo, iz wiekszosc kontaktow ze znajomymi utrzymuje dzieki internetowi i telefonii komorkowej to zazwyczaj staram się skladac zyczenia podczas osobistego spotkania. Nie zawsze jednak się to udaje. W wieczor sylwestrowy wysylalem SMSy do wielu osob, z ktorymi nie moglem się spotkac. Problem w tym, ze nie w kazdym się podpisywalem sadzac, ze adresaci posiadaja moj numer sluzbowego telefonu (tylko taki mialem za granicami kraju). Wiec przepraszam tych z Was, ktorzy otrzymali anonimowa wiadomosc tekstowa z numeru 502xyzxyz. To byłem ja. Zapewne wiele osob jeszcze pominalem, ale nie chciałem wysylac jednej wiadomosci hurtem do wszystkich w ksiazce telefonicznej. To dopiero byłby spam.

Jesli kogos pominalem to (choc pozno, ale szczerze) chciałbym zyczyc Wam tego, aby najgorszy dzien 2007 roku był taki jak najlepsze dni w 2006.

Zakonczenie roku to tez czas na podsumowania, przemyslenia obecnej sytuacji i plany na przyszlosc. Swoista przerwa w biegu za... no właśnie i tu trzeba pomyslec za czym gonimy i czy ma to sens. U mnie wygospodarowanie przynajmniej jednego wieczoru na przemyslenia stalo się juz tradycja. O dziwo nauki wyniesione ze studiow i narzedzia z zarzadzania strategicznego po pewnych modyfikacjach nadaja się idealnie na takie wieczory. Przyklad analiza SWOT. Co prawda w tym roku nie pokusilem się na zabawy jakich dokonywalem w latach poprzednich. Jak na razie wnioski pozostawie dla siębie, ale pewnie i tak zobaczycie efekty tych przemyslen. Choc z drugiej strony wielkiej rewolucji nie przewiduje.

Komentarze: (0)