Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

25 lutego 2007
Wschod slonca, promienie z wielkim trudem przebijaja się przez chmury na niebie. Mrozne powietrze momentalnie stawia na nogi. Ostatnie spojrzenie na teczke zawierajaca dokumentacje tworzona przez kilka ostatnich dni. Troche informacji przygotowanych przez Dowodztwo, rys historyczny, zdjecia satelitarne, mapy rejonu dzialania, prognozy pogody, zaplanowane trasy przelotu, odcinki lotu na malych i duzych wysokosciach, ladowiska glowne i rezerwowe. Koniec odprawy. Teraz kontrola ekwipunku, wszystko na miejscu... czas na zaladunek.
Silnik maszyny o kryptonimie "zezolek" startuje. Niewiele wymaga, aby nabrac odpowiedniej temperatury. W planie jeszcze miedzyladowanie i zaladunek silnego wsparcia, bez ktorego misja moze zakonczyc się fiaskiem.
Przelot do strefy operacyjnej "Olsztyn", choc z przygodami to jednak bezpieczny. Desant na ladowisku glownym o godzinie 11:30. Niestety nie udaje się wykorzystac elementu zaskoczenia i oddzial zostaje wykryty zaraz po ladowaniu. Po poniesięniu minimalnych strat, oddzial zwiadowczy udaje się w kierunku obiektow bedacych celem misji. Pogoda dopisuje. Jest juz wyzsza temperatura powietrza, choc nadal dokucza zimny i porywisty wiatr.
W rejonie obiektow wzmozona aktywnosc wrogich oddzialow. Nie przeszkadza to jednak w ich odnajdywaniu i przeprowadzaniu dokladnego rozpoznania. Kazdy obiekt zgodnie z wytycznymi dowodztwa nalezy uwiecznic sporzadzajac dokumentacje fotograficzna.
Po jakims czasię zapada decyzja o ewakuacji. Powrót do bezpiecznej juz strefy ladowania i wycofanie się w kierunku na Biskupice. Tutaj regeneracja sil i nawiazanie kontaktu z silami sojuszniczymi.
Ruiny zamku w Olsztynie.
A tak na serio to bardzo mile i w niesamowitym towarzystwie spedzilem ostatnia niedziele. Wybralem się na wycieczke do Olsztyna kolo Czestochowy. Wraz z kolezanka zwiedzalismy ruiny zamku, a potem wybralismy się do Gospody Bialy Borek w Biskupicach. Jest tam tez stadnina koni, a coreczka znajomych o imieniu Zuzia miala okazje pojezdzic na koniu (Hance). Ogolnie kupa frajdy.
Ostatnio ktos mi zarzucil, ze zbyt skromnie tutaj opisuje sytuacje z mego zycia. Dzisiaj pozwolilem sobie na delikatna fantazje oparta na faktach. No coz utrzymane w troszeczke innym klimacie, ale juz tak dawno się nie bawilem, ze nie moglem się powstrzymac. Calosc opowiadania zainspirowana zabawa o nazwie geocaching i jedna z wirtualnych skrzynek Misja: Olsztyn.
Zuzia na koniu.

Komentarze: (1)

23 lutego 2007
Zabawa w ostatnia sobote karnawalu była udana. Owszem mialem tez maly kryzysik, ale szybko wrocilem na parkiet. Nadal czekam na zdjecia od znajomych. Podobno na kilku jestem :D. Niedziele jakos przetrwalem, a w poniedzialek znowu trzeba było jechac do pracy.

Od jakiegos czasu mrugala mi w samochodzie kontrolka, sygnalizujaca zaciagniety hamulec reczny lub niski poziom plynu hamulcowego. Obstawialem na to drugie. Po kontroli poziomu plynu w zbiorniku stwierdzilem, ze faktycznie za wiele go w nim nie ma. Zaczelo mnie to niepokoic i we wtorek wybralem się do mechanika. Tym bardziej, ze plyn powinien byc wymieniany (według instrukcji) co 3 lata, a ja nawet nie pamietam kiedy był wymieniany. Umowilem się na czwartek w warsztacie, bo do tego jakis specjalny sprzet jest wymagany. No i nie skonczylo się na samym plynie. Po podniesięniu samochodu przyszedl czas na klocki i tarcze hamulcowe. Nie spodziewalem się, az takiego wydatku, ale jest to zaraz po oponach jedna z najwazniejszych rzeczy w samochodzie. W koncu wyjechac samochodem moge zawsze (nawet bez silnika), ale zatrzymac się (bez hamulcow) juz nie.

Koniec lutego i kolejny wydatek zwiazany z "zezolkiem" - ubezpieczenia. Pocieszajacym jest fakt, ze ten miesiąc jednak krotszy jest od innych i szybciej minie czas do nastepnej wyplaty.

Komentarze: (1)

17 lutego 2007
Przez polowe ostatniego tygodnia zylem myślą o wolnym piatku i wyrwaniu się na weekend w Bieszczady. Stowarzyszenie Cywilnych Zespolow Ratowniczych z Psami STORAT w Rzeszowie organizowalo szkolenie lawinowe. Niestety w srode wyjazd zostal odwolany po informacji od dyzurującego GOPRowca o topniejacym w oczach sniegu. No coz, moze innym razem.

Na desktopie zainstalowalem Linuxa, a wczoraj udalo mi się postawic serwer FTP. W związku z tym mam juz dostep do archiwum i pomysl na przyszlosc. Dziala tez Apache z PHP i MySQLem. Trzeba przyznac, ze Linux wymaga troche czasu i wiele cierpliwosci. Szczegolnie na takim etapie jego znajomosci. Nie jestem tez pewien czy przypadkiem nie przesadzilem z uzytkownikami i ich prawami, ale zapewne szybko się o tym przekonam (bez wzgledu na to, w ktora stronę przegialem).

Dzisiaj tez ostatnia sobota karnawalu, wiec dalem się zaprosic do klubu o nazwie Jupiter. Nie jestem przekonany czy to był dobry pomysl. Jakos na tance nie mam ochoty (jesli kiedykolwiek mialem). Mam nadzieje, ze dzieki wiekszej grupie znajomych (bo idziemy cala banda) atmosfera bedzie bardzo dobra i jakos przetrwam ten wieczor. No nic koncze juz...

Komentarze: (0)

8 lutego 2007
Po kilku miesiącach poszukiwan, przegladania ofert i specyfikacji, zapoznawaniu się z opiniami innych uzytkownikow rodzice zdecydowali się na zakup telewizora LCD. Ostatecznie wybrali model, ktory poczatkowo nawet nie był brany pod uwage. Padlo na Philips'a 32PF5331. Prawda jednak jest taka, ze usiade przed nim i jego instrukcja dopiero w weekend.

Niektorzy juz wiedza, ze od dluzszego czasu wykorzystuje swojego starego desktopa jako maszyne archiwizujaca wszelkie pliki (backup danych z notebooka, stron www na serwerach i innych projektow). Dzisiaj uruchomilem go po kilku dniach przerwy i okazalo się, ze niektore dyski przestaly byc wykrywane w BIOSie. Kilka prob z innymi ustawieniami, przepinaniem urządzen pozwolily na uruchomienie komputera, ale zaginely informacje o zainstalowanym systemie operacyjnym. Potem seria prob naprawienia systemu, czy jego ponownej instalacji zakonczyla się fiaskiem. Aktualnie uruchomilem instalacje Linuxa, a dokladnie Debiana Sarge. Wybralem opcje instalacji przez sięc i juz od kilku godzin sciagaja mi się pakiety. Dawno, dawno temu myśląlem o zainstalowaniu Linuxa, ale zawsze zadanie to dostawalo dość niski priorytet. Tym razem potrzeba dostania się do archiwum wymusila bardziej zdecydowane kroki. Mam nadzieje, ze zaraz skoncze instalacje, a jutro wygospodaruje czas na szczegolowa konfiguracje.

W wiadomosci z 21 stycznia pisalem o zakupie urządzenia wielofunkcyjnego. Kilka dni pozniej dodalem komentarz o pewnym problemie zwiazanym z faxem w tym urządzeniu. Moglem odbierac dokumenty do mnie wysylane, ale nie moglem sam ich wysylac. Po przerobieniu instrukcji obslugi, poradnikow on-line, probach na innej linii telefonicznej (tutaj dziekuje Tomkowi za okazana pomoc) postanowilem pojechac do serwisu. Dzisiaj dowiedzialem się, ze jest to najprawdopodobniej wina oprogramowania wewnetrznego i urządzenie zostanie wyslane gdzies do centrali, gdzie ma dostac nowy firmware. I znowu jestem bez pomocy biurowej. Nawet nie wiedzialem, ze tak szybko odczuje jej brak.

Komentarze: (0)

6 lutego 2007
W polowie stycznia Leszek (GPS Maniak) skonczyl przebudowe swojego poradnika on-line dostepnego pod adresem http://gpsmaniak.com. Kilka dni pozniej pojawiła się nowa podstrona z linkami do innych stron w internecie. Wsrod wymienionych odnosnikow pojawił się jeden prowadzacy tutaj do dzialu Topografia z czego jestem zadowolony. Jednak uswiadomilem sobie, ze wiele artykulow, nadal nie zostala przeze mnie ukonczona. Ostatni tydzien poswiecilem na porzadki, miedzy innymi na stronie. Dopisalem kilkanascie nowych akapitow w artykulach juz tutaj publikowanych. Nadal jednak wiele informacji wymaga uzupelnienia. Szczegolnie te dotyczace odbiornika GPSMap 60CS oraz podstaw topografii. Wiele rzeczy zaczalem tez pisac, ale nie nadaja się one jeszcze do publikacji. W miare moich mozliwosci czasowych malymi kroczkami (lub lepiej napisac zdaniami) bede dodawal kolejne informacje.

W sobotni wieczor natomiast wybralem się wraz ze znajomymi do ?odzi na film "Dlaczego nie!". Juz dawno nie byłem w kinie i mimo obaw sam film okazal się ciekawy. Co prawda jest to bardzo lekka, nie wymagajaca myslenia i latwa do przewidzenia bajka, ale polecam wszystkim. Czas spedzony w ten sposob i w tak doborowym towarzystwie bede długo wspominal.
W niedziele znowu spotkania ze znajomymi. Tym razem wraz z Wytrzeszczem zostalismy zaproszeni na imprezke do Piotrka i Moniki Binieckich. Kolejny mile spedzony wieczor.

A od poniedzialku ponownie praca, caly dzien za biurkiem lub w samochodzie.

Komentarze: (0)