Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

27 maja 2007
Jakis czas temu Marcin Raszczynski pomogl komus rozwiązac problem w programie wspomagajacym prace geodezyjne Microstation. W ramach podziekowania otrzymal butelke Whisky. Od tygodnia umawialismy się ze znajomymi na wspolna degustacje napoju. Udalo się w ostatni piątek, gdy spotkalismy się u Piotrka Binieckiego. Plan zakladal co prawda wyjazd do Kluk na Groble, ale w miedzyczasię okazalo się, ze restauracja jest tam jeszcze zamknieta. Postanowilismy wybrac się pieszo do centrum miasta, tym samym pozwalajac Monice (naszemu kierowcy) napic się czegos alkoholowego. Po drodze posiędzielismy troche w Parku nad Rakowka przy Dworku Olszewskich, gdzie odbywaly się wystepy zespolow Gospel. Weekend zaczal się bardzo milo.

W sobote natomiast nasza druzyna pilkarska pojechala do Szczecina na ostatni mecz w tym sezonie. W centrum miasta zorganizowano wielka fete na czesc mistrza Polski (mentalnie). Na przygotowanym telebimie moglismy obejrzec mecz GKSu z Pogonia Szczecin oraz Legii z Zaglebiem.
"Mien się GieKSo, mien...
Bialy, zielen, czern..."
Czekajac na przylot zespolu do Belchatowa odbyly się dwa koncerty. Na poczatku Messaliny, ktorej nie slyszalem juz ponad 10 lat. Prawie zapomnialem jak super mozna się bawic przy tej muzyce. Mimo uplywu lat nadal czlowiek pamieta slowa takich hitow jak "Modlitwa najemnika" czy "Stary wyga". Szkoda, ze spoleczenstwo jest takie sztywne, bo nawet na drugim koncercie Dody malo kto skakal, tanczyl, machal rekoma. Gdzie sa koncerty z tamtych lat, stare Crazy Party w Piwnicy, imprezy na ktorych wszyscy goscie skakali, spiewali. Od kilku lat wiekszosc przychodzi na koncert postac i pokiwac glowa, a czesto nawet to jest zbyt duzym wysilkiem.

26 maja to rowniez Dzien Matki. Pamietaliscie o zyczeniach, prezentach itp.?

Komentarze: (4)

22 maja 2007
Przez cala zime probowalem zmobilizowac siębie do cwiczen fizycznych. Poszukiwalem kogos, z kim moglbym cwiczyc (bo w grupie zawsze razniej). Wielokrotnie rozmawialem o tym ze swoimi znajomymi. Niestety ciezko było nam dograc wspolny czas wolny. Wszystko zaczelo się od egzaminow sprawnosciowych, jakie były przeprowadzone jakis czas temu z STORATcie. Ich wyniki lekko mnie zalamaly i daly mi wiele do myslenia. Robienie pompek i brzuszkow w domu juz mi nie wystarczalo.
Wczoraj wybralem się na silownie wraz z Marcinem Raszczynskim, ale nie mielismy obuwia zmiennego i nie było o tej godzinie instruktora. W związku z tym postanowilismy zapoznac się z planem i sprobowac ponownie pozniej, a na razie nawodnic organizmy w pobliskim Lamusię. Z pomoca przyszedl nam rowniez Piotrek Biniecki. Po chwili pojawiły się Justyna z Magda i Asia, ktore umowily się na plotki. Chyba ich pierwotny plan nie zostal zrealizowany. W koncu to jeden z najpopularniejszych lokali w okolicy i wszyscy znajomi się tutaj spotykaja. Po jakims czasię pojawił się rowniez Sergiusz z kolegami.
Dzisiaj natomiast urwalem się na chwilke z pracy i pojechalem do Radomska. Tutaj spotkalem się z kolega, jeszcze z czasow technikum i pozniejszych studiow, Kuba Kowalskim. Mialem okazje poznac trzy ciekawe firmy, ktore aktualnie poszukuja kadry kierowniczej. Wypilem tez kawe w bardzo milym towarzystwie.
Poznym popoludniem, po pracy, wraz z Marcinem i Piotrkiem wybralismy się kawalek za Kluki, gdzie znajduje się tor kartingowy. Pojezdzilismy troche na gokartach majac przy tym kupe frajdy. Wieczorem postanowilismy zrealizowac nasz wczorajszy plan i dotarlismy w koncu na silownie. Pod okiem instruktora zmuszalismy organizmy do wysilku. Zapowiada się ciekawie.

Komentarze: (3)

21 maja 2007
Weekend spedzilem w Rzeszowie na comiesięcznych manewrach i pozorowanej akcji nocnej. Tym razem zostal pobity rekord jesli chodzi o liczbe uczestnikow. 9 psow, 24 osoby, 14 samochodow. Pozorowana akcja nocna i poszukiwania prowadzone były w trzech turach. Jako nawigator biegalem w zespolach we wszystkich trzech turach, za kazdym razem na innym terenie. Symulowane wezwanie i wyjazd na akcje rozpoczal się okolo 19:30, trening zakonczylem okolo czwartej nad ranem. W miedzyczasię mielismy jeszcze awarie jednego z samochodow i mialem okazje po raz pierwszy w zyciu holowac swoja fiesta inny pojazd. Na szczescie wszystkie samochody sa juz na chodzie. Podsumowujac mimo tlumow, sama akcja i logistyka przebiegly zdumiewajaco sprawnie.
W niedziele juz lekki trening. Mialem tez okazje poprowadzic szkolenie dla nowych nawigatorow. Jak na razie podstawy i wprowadzenie wiedzy teoretycznej zdobywanej do tej pory w zycie, w terenie.

Komentarze: (0)

17 maja 2007
W poniedzialek, 14 maja odebralem telefon od osoby, z ktora juz bardzo dawno się nie widzialem i nie rozmawialem. Jakiez było moje zdziwienie, gdy patrzylem na ekran telefonu. Zadzwonil do mnie Bartek Kowalczyk. Krotka rozmowa i postanowienie spotkania się na piwku wraz z innymi znajomymi w celu nadrobienia kilkumiesięcznych zaleglosci. W Lamusię spotkalem się z Justyna i Bartkiem, Ilona i Tomkiem, a po chwili dotarl rowniez Marcin Raszczynski. Mielismy wiele do nadrobienia.

Kiedys otrzymalem od Roberta Raszczynskiego odbiornik Garmina GPS 38, ktory on zakupil w Anglii. Podczas prob w terenie ulegl on (glownie ekran) jednak awarii. Wspominalem potem o tym w wiadomosci z 13 grudnia 2006. Ostatnio korzystajac z pomocy Kuby (PouchX na forum Garniak.pl) wyslalem go do naprawy. Kilka dni temu otrzymalem go z powrotem. W sumie to ten sam model, ale fizycznie inny odbiornik, zakupiony w Stanach Zjednoczonych za smieszne pieniadze. W tamtym zniszczeniu ulegly tasmy laczace wyswietlacz z plytka. Nie do naprawienia w warunkach domowych. Ten natomiast testowalem juz w terenie i dziala tak jak powinien.

W pazdzierniku 2005 roku montowalem sięc komputerowa w kilkupietrowym budynku mieszkalnym. Chodzilo o podzial neostrady. Kilka tygodni temu trafil do mnie tamten router Linksysa z podejrzeniem uszkodzenia. Router nie potrafil utrzymac polaczenia z usluga neostrada przerywajac je po kilkunastu sekundach. Sam probowalem przez kilka dni testowac rozne ustawienia lecz nie przynioslo to wiekszych efektow. Wyslalem router do serwisu. Faktycznie był uszkodzony (choc nikt nie wie co się na prawde stalo), ale w ramach gwarancji zostal wymieniony na nowe urządzenie. Dzisiaj ponownie go skonfigurowalem i uruchomilem tamta sięc domowa. Mam nadzieje, ze bedzie dzialac bezusterkowo kilka lat.

Jak juz wspominam o sprzecie komputerowym to pochwale się rowniez aktualizacja klawiatury i myszki w moim desktopie. Ostatnio faktycznie myszka szwankowala, a od starej klawiatury juz się odzwyczailem. Zbyt czesto korzystam z laptopa i nie umiem juz efektywnie pisac na standardowej klawiaturze. Dlatego teraz postanowilem wymienic rowniez klawiature. Rozgladalem się za taka mala, o malym skoku klawiszy, aby efekt podobny był do tej z laptopa. Niewiele myśląc zabralem ze sklepu komplet iBOX: klawiature Blade 5200 oraz myszke optyczna i bezprzewodowa PyramidPro tej samej firmy.

Komentarze: (1)

12 maja 2007
Kilka dni temu zorientowalem się, ze powstała nowa stronka: Kowalczykowo. Tym razem zalozyli ja nasi znajomi Justyna i Bartek. Musze przyznac, ze bardzo podoba mi się ta fotka w topie. Natomiast brakuje mi mozliwosci komentowania wiadomosci, ale to przeciez Joomla!, wiec pewnie dodadza pozniej. Od dzisiaj bede wypatrywal i tam nowych wiadomosci. Tym bardziej, ze nie widzielismy się juz dobrych kilka miesięcy.

7 maja z wycieczki do Grecji wrocila moja Mama. Setki zdjec do obejrzenia. Odzywaja wspomnienia z mojego pobytu tam w trakcie wakacji 1999 roku. Co prawda tym razem wycieczka obejmowala wiele nowych miejsc, w ktorych jeszcze nie byłem, ale to ta sama kultura, architektura, wiec i emocje podobne. Pewnie jeszcze się wybiore kiedys do Grecji, a na razie ciesze oczy fotkami wykonanymi przez Mame.

W srode pojechalem do Niemiec i Holandii. Niby sluzbowo, ale w sprawie troszke odbiegającej od moich normalnych obowiazkow. W firmie ostatnio okazalo się, ze potrzebujemy jeszcze jeden samochod dostawczy. Majac wielu znajomych sprowadzajacych samochody z zachodu decyzja była szybka – sciagniemy i my. Ogolnie mielismy odebrac kupionego juz wczesniej dla kogos Hundaya, dlatego bralismy lawete, ale po drodze mielismy rozejrzec się za Mercedesem Sprinterem dla naszej firmy. Odwiedzilismy wiele komisow i szrotow. Poczatkowo rozgladalismy się za kilkuletnimi Sprinterami, tak od 2004 roku. W jednym z miejsc znalezlismy Sprintera w wersji Max z marca 2006 roku. Jedyna jego wada były wgniecione blachy po bokach. Po konsultacjach z naszymi mechanikami utargowalismy cene do 16000 Euro i pojechalismy do Holandii po zamówionego Hundaya. W tym czasię Niemiec w komisię mial przygotowac papiery. Niestety wracajac z Holandii do Niemiec kilkukrotnie stanelismy w korkach. Spowolnila nas rowniez masowa kontrola pojazdow na granicy Niemieckiej. To wszystko wplynelo na nasze spoznienie. Komis oficjalnie otwarty był do 17:30. A Niemiec jak to Niemiec, mimo naszych telefonow i prosb o 17:30 zamknal interes i pojechal do domu. My przyjechalismy pod brame okolo 17:45. Nie majac dokumentow i samochodu, za ktory juz zaplacilismy zostalismy zmuszeni do noclegu. Po dość nerwowej nocy rano odebralismy Sprintera i dwoma samochodami udalismy się do domku, gdzie dotarlismy w nocy z piatku na sobote.

Komentarze: (0)

4 maja 2007
Ostatnio wspominałem o slubie Marcina i Agi. Teraz tylko dodam, ze impreza przeciagnela się do srody. Przynajmniej dla mnie, bo dla rodziny pewnie i dluzej. Codzienne byłem zapraszany przez rodzicow Marcina. Aaaa... bo szkoda konczyc tak dobra zabawe, pobawmy się jeszcze, tyle jeszcze zostalo... Dobrze, ze to długi weekend. Natomiast po kilku dniach u wiekszosci gosci pojawiło się przeziebienie. Zapewne spowodowane naszym szalenstwem na parkiecie i klimatyzacja na sali.
W czwartek przyjechal Marcin z Aga i spotkalismy się u Ilony i Tomka, aby poogladac zdjecia. Troche nas było ;) Marcin i Aga, Ilona i Tomek + 1, Gosia, Wytrzeszcz, Robert i ja.

Mimo, iz wczoraj było swieto narodowe musialem chwilke popracowac. Dzisiaj rowniez, ale to juz norma. Dzisiaj mialem tez przeprowadzic powazna dyskusje dotyczaca mojej osoby w firmie, bo wiele ostatnich zdarzen bardzo mi się nie podobalo. Tej rozmowy nie było z roznych wzgledow (o ktorych nie bede tutaj wspominal). Byla natomiast inna, rownie powazna, ktora rowniez wplynela na moje zycie. Pozniej zostałem zaproszony na kawke do znajomych, co zdecydowanie poprawilo mi humor. Nawet przedstawicielka firmy ubezpieczeniowej Axa, ktora przyjechala obfotografowac moj samochod po remoncie nie była w stanie mi go popsuc. Cos mi się wydaje, ze beda problemy z wyplata przez nich odszkodowania. Niby to juz nie moja sprawa, ale podejrzewam, ze warsztat bedzie dochodzil swoich praw na drodze sadowej.

Wieczorem, moj Tata zorganizowal impreze pozegnalna dla kolegow z pracy. Wspominalem wczesniej, ze odszedl na emeryture. Impreza odbyla się w Restauracji Jan na ul. Lipowej. Podobno było super, ja tylko widzialem efekty po jej zakonczeniu :D

Komentarze: (1)