Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

31 sierpnia 2008
Przez ostatni tydzien czesciej niz zazwyczaj przebywalem w biurze. Ewa była na urlopie, ale nie był to glowny powod moich czestych tam kursow. Nie, nie przejalem obowiazkow Ewy, ale jakos po tylu wyjazdach poczulem potrzebe spedzenia troche czasu ze znajomymi z pracy. Dziwne, czyz nie?

Nie tylko praca czlowiek zyje, wiec wygospodarowalem troche czasu na podjechanie do mechanika i wymiane oleju silnikowego, uzupelnienie plynu w chlodnicy i taki generalny przeglad. Po ogledzinach przynajmniej wiem co mnie czeka jeszcze jesięnia. W koncu udalo mi się rowniez wybrac na myjke i wyprac fotele i tylna kanape w samochodzie. Wygladala juz dość brzydko po przewozie tylu workow ziemi, kory na dzialke czy psow na szkoleniach STORATu. W związku z tym zakupilem sobie rowniez pokrowiec na tylna kanape do przewozu psa. W moim wypadku sprawdzi się nie tylko przy psach ;)

W piątek po pracy stwierdzilem, ze moj notebook juz nie dziala zbyt sprawnie, a przywracanie systemu (do ostatniej stabilnej wersji) nie przynosi pozadanych efektow. Decyzja dość radykalna, ale zazwyczaj pomocna – format i instalacja wszystkiego na nowo. No właśnie, czy na pewno wszystkiego? Postanowilem zainstalowac najpotrzebniejsze rzeczy i zobaczyc czy bede potrzebowal pozostalych. Na tych porzadkach uplynal mi praktycznie caly weekend. Odzyskiwanie danych z backapow raczej nie stanowilo problemu, ale... Najwiecej czasu jednak pochlonely "reguly wiadomosci" w MS Outlook Express. Wielu z Was widzialo moj program, jego konfiguracje i kilkanascie skrzynek pocztowych z folderami w kazdej. Sam folder magazynu wiadomosci (ktore bede musial jeszcze chwilowo trzymac) zajmuje obecnie 2,97GB.

Tak oto zakonczenie wakacji spedzilem na porzadkach. W niedziele wieczorem wybralem się z Marcinem Raszczynskim na zasluzone piwko.

Komentarze: (0)

22 sierpnia 2008
W czwartek, 22 sięrpnia, do Belchatowa przyjechal nasz dobry znajomy Slawomir Czulak. Jest księdzem, ktory kilka lat temu wyjechal na misje... do Austrii. W lipcu 2006 roku odwiedzilismy go wraz z Ilona i Tomkiem w Hafnerbergu niedaleko Wiednia, gdzie jako proboszcz zarzadzal az czterema parafiami. Slawek niedawno zostal przeniesiony dalej w inny region Austrii.

Podczas naszego spotkania (tradycyjnie juz u Ilony i Tomka) mielismy okazje zobaczyc zdjecia nowej okolicy. Bez zastanowienia w naszych glowach pojawił się pomysl kolejnego wyskoku na dluzszy weekend w Alpy, gdzie obecnie przebywa i pracuje Slawek. Jest to Region Karyntii w poludniowo wschodniej Austrii. Zapowiada się na ciekawa baze wypadowa w Alpy Karynckie. Musimy jednak poczekac, az Wiktoria troche podrosnie oraz wywalczyc sobie troche dluzszy weekend wolnego u przełożonych, gdyz nie jest to juz tak blisko jak do Wiednia.

Komentarze: (2)

21 sierpnia 2008
W piątek, 15 sięrpnia, pozegnalem się z przyjaciolmi w Nowym Sączu i udalem się do Rzeszowa na szkolenie zespolow ratowniczych z psami STORAT. Ponieważ szkolenie mialo odbyc się w sobote i niedziele, piątek moglismy poswiecic na spokojne, bez pospiechu, rozmowy o kilku waznych sprawach.

Sobota to szkolenie z przeszkodami na stadionie oraz pozorowana akcja nocna, ktora przeciaga się na pierwsze niedzielne godziny. Weekend ten obfitowal w liczne burze, silne wiatry i opady deszczu w calym kraju. Na szczescie w okolicach Rzeszowa skonczylo się na niezbyt silnej burzy. Owszem caly przemoczony przedzieralem się przez krzaki, ale poczatkowo sadzilem, ze bedzie ciezej.
Ogolnie ciekawe, nocne szkolenie osmiu psow, gdzie w dwoch turach i roznych terenach nawigowalem zespolem.

W niedziele bezposrednio z Rzeszowa pojechalem do Wolosatego, skad odebralem Magde. Magda zakonczyla juz swoja prace w tamtym miejscu i wrocila do Zagorza. Co bedzie dalej... czas pokaze.

Poniedzialek i wtorek rowniez spedzilem w osrodku Natura Park jednak codziennie wracalem do Zagorza, gdzie pobyt bardzo milo bede wspominal.

Komentarze: (0)

15 sierpnia 2008
We wtorek, 12 sięrpnia, udalem się w kierunku Nowego Sącza. Musze przyznac, ze mijajac tablice z nazwa miasta czulem się nieswojo i doszedlem do wniosku, ze chyba jeszcze nie jestem przygotowany mentalnie na powrot do tego miejsca. No nic, stalo się... wjechalem.

Miasto troszeczke się zmienilo. Mialem tez problem z trafieniem w odpowiednia brame wjazdowa pod akademik na ul. Barbackiego, gdzie mielismy zalatwione noclegi. Pisze "mielismy", bo poza mna do Sącza zblizal się ?ukasz i Robert. Inna sprawa to taka, ze nawet podczas studiow nie mialem okazji odwiedzic tego akademika. Bywalem czesto w innych, ale tutaj zazwyczaj przemykalem obok.

W srode, stara paczka, wybralismy się na wycieczke do Szczawnicy, gdzie odbylismy mily spacerek do Lesnicy na obiadek. Po drodze obowiazkowy przystanek w ?acku i zakupy specjalnej wody szybko stawiającej na nogi (lub z nich powalającej). Wieczor spedzilismy na rynku, pod parasolkami ciagle dyskutujac.

W czwartek moment dość szczegolny.... odwiedziny starej uczelni i jej dziekanatu. Troche się tam pozmienialo. Drzewa urosly, inne osoby na poszczegolnych stanowiskach, a ja pewnie bede musial tam się pojawic jeszcze kilka razy.

Bardzo dziekuje Wam, ?ukaszu i Robercie, za wspolne spotkanie i dyskusje jakie przeprowadzilismy.

Komentarze: (3)

12 sierpnia 2008
8 sięrpnia ponownie udalem się w Bieszczady. Piatek to ostatni dzien przed targami, wiec i ostatnie przygotowania do nich, ale rowniez organizacja koncertu kapeli goralskiej polaczonego z grillowaniem. Mam nadzieje, ze turystom impreza przypadla do gustu. Dla wielu był to jeden z ostatnich wieczorow spedzonych na naszym gospodarstwie i atrakcji tutaj oferowanych, gdyz w ciagu nastepnych dni konczyly im się urlopy.

W sobote rano pojechalismy do Leska i zaczelismy przygotowywac stoiska, na ktorych prezentowalismy osrodek Natura Park. Poczatkowo pogoda była dość przyjemna, ale pozniej nadeszly chmury burzowe, ktore wygonily zwiedzajacych, a nam pozostalo dbanie o sprzet, aby nie zmokl.
W niedziele pogoda była zdecydowanie lepsza, co skutkowalo tez tlumami osob jakie odwiedzily targi. Na naszym stoisku, poza odtwarzanymi filmikami reklamowymi najwiekszym zainteresowaniem cieszyl się duzy zolty quad oraz marker do paintballa. Byla to chyba najwieksza atrakcja tych targow szczegolnie dla dzieci, ale nie tylko.

Na targach mialem tez okazje spotkac się z Leszkiem (GPS Maniak) i jego zona przebywajacymi w Lesku oraz znajomymi z Belchatowa, ktorzy spedzali urlop w naszym gospodarstwie. Ciesze się rowniez z nowych znajomosci i kontaktow nawiazanych na targach. Eksperymenty z cieklym azotem jakie przeprowadzalismy z kolegami z sasiędniego stoiska pozostana na długo w mojej pamieci. Koledzy ci pracuja w firmie P. H. Konrad, ktora zajmuje się obrotem jalowicami hodowlanymi oraz inseminacja bydla, a ciekly azot zapewnia trwalosc przewozonego materialu genetycznego ;)

Poniedzialek to juz porzadki po targach i zwykle codzienne obowiazki... nic szczegolnego.

Komentarze: (0)

7 sierpnia 2008
Pierwszy weekend sięrpnia spedzilem w Bieszczadach. Poczatkowo pojechalem do Zagorza do Magdy, aby w niedziele razem z nia udac się w okolice Ustrzyk Dolnych. Magda zostala matka chrzestna Oskara, syna Bozeny i ?ukasza. Uroczystosc odbyla się w starym zabytkowym kosciele w Ustianowej Gornej. Niegdys drewniana cerkiew greckokatolicka pw. sw. Paraskewii wybudowana w 1792 roku dzis kosciolek rzymskokatolicki pw. Narodzenia Najswietszej Marii Panny.
Bardzo ciesze się z faktu, iz zostałem zaproszony na tak wspaniala uroczystosc i mialem okazje poznac tylu milych ludzi.

W poniedzialek pojechalem do osrodka Natura Park, gdzie zaczelismy przygotowania do nadchodzacych targow Agrobieszczady. Proby z namiotem, ktory ma stanac na naszym stoisku, telebimem, sprzetem elektronicznym, pozniej czyszczenie quada, markerow do paintballa, itp.
We wtorek odwiozlem Magde do Wolosatego. Potem sam wrocilem do Natura Park na ostatnie rozmowy ze znajomymi turystami z Belchatowa przed moim powrotem do domu. Tutaj musialem popracowac, aby nie narobic sobie zbyt wielu zaleglosci przez nastepne zaplanowane wyjazdy.

Komentarze: (0)