Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

31 października 2008
Ostatni weekend pazdziernika, choc dość pracowity, to jednak przyjemny. Tym razem zamiast skupiac się na pracy dla kogos zajalem się wlasnymi projektami. Nadal wisi nade mna jeden bardzo wazny i ciagle zalegly projekt, ale te wymienione nizej sprawialy mi wiecej przyjemnosci.

Udalo mi się przygotowac kilka aukcji internetowych w serwisię Allegro.pl gdzie chciałbym systematycznie wystawiac czasopisma, ktore szkoda jest mi oddawac na makulature. Wiele z nich to numery prenumerowane przez kilka lat. Czasopisma zwiazane glownie z lotnictwem i militariami, ale rowniez modelarstwem, itp.

Wrocilem tez do dość zaleglej i zapomnianej sprawy, mapki okolic Belchatowa dla odbiornikow GPS firmy Garmin (ale nie tylko). Zaktualizowalem siatke drog, dodalem wiele punktow POI, ale co najwazniejsze poprawilem poziomice przedstawiające dawne zwalowisko zewnetrzne KWB Belchatow, obecnie nazywane Gora Kamiensk. Na nastepny wolny weekend (choc nie wiem kiedy nadejdzie) zostawiam sobie dopracowanie poziomic dla terenu odkrywki Belchatow, w ten sposob konczac prace nad bardzo nieaktualnym opracowaniem terenu Kopalni Wegla Brunatnego w moim miescie. Informacje o tej mapce znajdziecie w dziale Topografia.

W sobotni wieczor spotkalem się rowniez z Witkiem, ktory calkiem niedawno odezwal się tutaj na blogu. Faktycznie wiele spraw mielismy do omowienia. Takie nadrabianie zaleglosci bardzo mi się podoba. Mam tez nadzieje, ze dość szybko uda mu się wprowadzic w zycie plan dotyczacy jego bloga. Czesc tajemnic tej niespodzianki zostala mi objawiona. Czekam z niecierpliwoscia.

W ciagu tygodnia, poza praca i tysiacami telefonow meczylem tez pracownikow Polskiej Ambasady w Ankarze (Turcja), aby ulatwic przyznanie wiz dla naszych kontrahentow, ktorych ze wzgledu na pogarszajaca się sytuacje na rynku chcielismy zaprosic na rozmowy.

Inna dość wazna dla mnie osobiscie sprawa, ktora poruszylem w tym tygodniu było rozpoczecie monitorowania wlasnego czasu. Od dość dawna mam pretensje sam do siębie, ze nie potrafie zorganizowac wlasnego czasu pracy na tyle, aby zrealizowac wszystkie zalozone sprawy. Lista zadan bardzo czesto i systematycznie się powieksza, ale rzadko ulega skroceniu. Postanowilem to zmienic i zaczalem interesowac się zarzadzaniem czasem. Jak na razie jestem na etapie monitorowania tego co wlasciwie wykonuje w ciagu dnia i za jakis czas przyjrze się wynikom majac nadzieje, ze uda mi się wyeliminowac niepotrzebne czynnosci i zoptymalizowac reszte z nich.

Pod koniec tygodnia, wiec i pazdziernika, zaktualizowalem oprogramowanie wewnetrzne w Rino 530 HCx, o problemach z ktorym wspominałem w wiadomosci z 20 pazdziernika 2008. Pokusilem się tez o zarejestrowanie mojego odbiornika samochodowego w celu uzyskania aktualizacji mapy Europy. Proces ten jednak wymagal najnowszej wersji firmware (4.20), ktora jak wiadomo wiecej zepsula niz naprawila blokujac jednoczesnie bezpieczny powrot do wersji nizszej. Sadzilem, ze trick jaki zastosowalem wystarczy, aby oszukac formularz na stronie i uzyskac nowsza wersje CNE NT 2009. Niestety, cos przegapilem i faktycznie w odbiorniku zaktualizowalem sobie firmware na ten niechciany 4.20. Wiem, ze teraz proba zejścia z wersja ponizej 4.0 zabije modul bluetooth w urządzeniu. Jedyna pociecha jest najnowsza mapa Europy.

Komentarze: (0)

21 października 2008
Ponieważ od dluzszego czasu poszukiwalem dla siębie jakiejs dzialki ewentualnie mieszkanka, ktore moglbym spokojnie nazwac swoimi czterema katami, a ostatnio nadarzyla się okazja zakupu chciałem z niej skorzystac. Nie jest to co prawda wymarzona dzialka w gorach, a tylko mieszkanko w bloku, ale bardzo ciekawe i dość duze. Niestety w tym momencie nie jestem w stanie sfinansowac calosci, wiec pomyśląlem o kredycie hipotecznym. Wydawalo się to dość proste i oczywiste szczegolnie, gdy posiadam ponad 60% wartosci nieruchomosci.

Rozpoczalem analizowanie poszczegolnych ofert bankow i kompletowania wymaganych dokumentow. Po wybraniu interesującej i w moim odczuciu korzystnej oferty w poniedzialek, 20 pazdziernika, wybralem się do oddzialu banku. Majac w rece juz wypelniony wniosek i wymagane dokumenty czulem się dość pewnie. W oddziale banku okazalo się, iz w tym dniu ulegly zmianie prawie wszystkie wytyczne dotyczace udzielania kredytow hipotecznych i dowiedzialem się, ze nie posiadam juz w tym banku zdolnosci kredytowej. Coz za szok! Nawet na kredyt w zlotowkach.

Niewiele myśląc spakowalem dokumenty i udalem się do kolejnego banku, ktorego oferte wczesniej rozwazalem. Ta sama informacja o braku zdolnosci kredytowej. Podobnie w nastepnym i nastepnym... Czasami zmienialy się jedynie niektore limity, ale ogolnie z pieciu odwiedzonych bankow nie moglem starac się o kredyt w zadnym z nich. Lekko zdenerwowany i podlamany wrocilem do domu. Od tego momentu zaczely się poszukiwania juz nie korzystnej oferty z wielu dostepnych na rynku, ale takiej, z ktorej moglbym w ogole skorzystac.

Tak oto, kryzys finansowy na rynkach swiatowych i panika polskich bankow odbila się na mojej osobie.

Komentarze: (2)

20 października 2008
17 pazdziernika Robert na swoim blogu na zakonczenie wiadomosci i poczatek dobrego dnia wkleil nagranie Davida Gilmoura, jednego z zalozycieli Pink Floyd, z utworem High Hopes. Osobiscie wiadomosc odczytalem juz dość pozno w nocy, ale nakrecilo mnie to tak, ze w sobote w ramach relaksu odkurzylem plyte DVD: Pink Floyd - Pulse z nagraniem koncertu w Londynskim Earls Court w 1994 roku. Odzyly wszystkie wspomnienia ze studiow, nocne polakow rozmowy przy szklaneczkach z Whiskey.

W takiej atmosferze przetrwalem do wieczora, gdy wraz ze znajomymi wybralismy się na piwko do Lamusa oraz Lizarda odwiedzajac po drodze nowa pizzerie Gruby Benek. Trzeba przyznac, ze calkiem smaczna była, choc nie najtansza w miescie.

W niedziele udalem się do Tomaszowa Mazowieckiego uporzadkowac grob dziadka od strony taty. Odwiedzilismy tez rodzine mieszkajaca w Tomaszowie z czego bardzo się cieszylem. Spotkalismy się z moja babcia, wujkiem i chrzesnica.

Wieczorem bawilem się chwilke z nowym firmware do mojego outdoorowego GPSa: Garmin Rino 530HCx i doprowadzilem przez przypadek do jego uszkodzenia. Po wgraniu najnowszej, zmodyfikowanej wersji firmware odbiornik się wylaczyl i przestal reagowac na wszelkie podejmowane przeze mnie czynnosci. Na szczescie kolega, znany w internecie pod nickiem PouchX, nastepnego dnia wskazal mi sposob na obudzenie portu USB w urządzeniu, co umozliwilo ponowne wgranie dzialającego firmware.

Caly trick polega na przytrzymaniu podczas wlaczania GPS guzika TALK i podpieciu urządzenia do PC oraz trzymaniu tego guzika wcisnietego do momentu zakonczenia calej aktualizacji.

Komentarze: (0)

14 października 2008
Pierwszy weekend pazdziernika uplynal na drobnych pracach porzadkowych, spotkaniach towarzyskich oraz niedzielnym wypadzie do ?odzi na zakupy. Kolejny tydzien bez jakis szczegolnych wydarzen z wyjatkiem srodowo-czwartkowego tournee po Polsce. W piątek jeszcze finalizowanie wielu spraw w pracy w związku, z ktorymi nie udalo mi się wczesniej wyjechac do Rzeszowa. Zalezalo mi na nim, gdyz w weekend 11/12 pazdziernika (zgodnie z obietnica zlozona w Lipowcu) to ja mialem przygotowywac pozorowana akcje nocna i chciałem wczesniej skonsultowac przebieg szkolenia z treserami.

Ostatecznie w sobote, bardzo wczesnie rano, wyjechałem z Belchatowa udajac się do Rzeszowa. Szybko przygotowywane szkolenie i konsultacje dotyczace psow, podzial na zespoly, wyznaczanie terenow i planowanie harmonogramu zajec. W miedzyczasię zmianie ulegly godziny spotkan i była to kolejna okazja do przetestowania sięci alarmowej, ktora i tym razem się sprawdzila. Oczywiscie nowe obowiazki nie zwolnily mnie z biegania w terenie i prowadzenia zespolu podczas symulowanej akcji poszukiwawczej, z czego jestem zadowolony.

Podsumowujac: szkolenie raczej się udalo, choc oceniac je beda inni. Na pewno było to dla mnie dodatkowe doswiadczenie i kolejny maly kroczek w doskonaleniu swoich umiejetnosci. Szczegolnie dlatego, ze umozliwia spojrzenie na akcje z troche innej, szerszej strony.

Niedzielne popoludnie i poniedzialek spedzilem w Zagorzu u Magdy. W poniedzialek dodatkowo dość spontanicznie podjeta decyzja zaprowadzila nas na Slowacje. Kilkanascie kilometrow za granica mieszka i pracuje Przemek wraz z zona, brat Magdy, wiec postanowilismy skorzystac z zaproszenia i ich odwiedzic. Te kilka godzin to zdecydowanie za malo, aby poznac Medzilaborce, ale bede je wspominal bardzo mile. We wtorek musialem juz wrocic do Belchatowa.

Komentarze: (0)