Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

Najnowsze newsy

Możliwość komentowania została zablokowana.

27 sierpnia 2007
Czwartek i piątek były dość dziwnymi i raczej nudnymi dniami. Ze wzgledu na okres urlopowy i fakt, iz w naszej firmie w pracy były jedynie trzy osoby nastapily pewne przetasowania w liscie obowiazkow kazdego z nas. Zwiekszenie liczby obowiazkow zazwyczaj wiaze się z awansem, ale dla mnie tym razem nastapila swego rodzaju degradacja stanowiska. Ponieważ zarowno w czwartek, jak i w piątek przyjechaly do Polski dwa TIRy, ktore mialy byc w polowie tygodnia u naszych klientow ktos musial je pilotowac. Czesto decydujemy się na odbieranie TIRow z Urzedu Celnego i ich pilotowanie pod konkretne magazyny, bo obawiamy się, ze sami beda pokonywac ta odleglosc kolejny tydzien. Tym razem ja mialem się tym zajac. Ogolnie lubie prowadzic samochod, ale to zadanie strasznie mi się dluzylo i mnie meczylo. Jak wiadomo pilotowanie takiego pojazdu rzadko nalezy do przyjemnosci. Ze wzgledu na mase, bardzo wolno ruszaja z kazdego skrzyzowania. Na trasię tez nie jada z jakimis zawrotnymi predkosciami i to co zazwyczaj robi się w kilka godzin z TIRem zajmuje caly dzien. Na kazdym odcinku trzeba kontrolowac, czy ten Turek, ktory nie zna zadnego jezyka poza tureckim nadal jest za nami. Czesto zdarzalo się, ze kierowcy potrafili skrecac w inne drogi na rondach mimo, iz tuz przed nimi jechal samochod pilotujacy. A i tak do wszystkiego podchodza bezstresowo i nie przejmuja się terminami, kilometrami, itp. Jedyne na co zwracaja uwage to tachografy, ktore czasami potrafia "zablokowac" kierowce na 200m. przed magazynem. Kiedys w taki sposob delikwent zatrzymal się na poboczu i stwierdzil, ze teraz musi miec 8 godzin przerwy. Mnie na szczescie takie historie ominely. Natomiast trasa strasznie mi się dluzyla.
No, ale nie ma tego zlego, co by na dobre nie wyszlo. Podobno. Przy okazji udalo mi się podjechac w Przedborzu i Wielgomlynach w bardzo ciekawe miejsca i odnalezc ukryte tam niedawno skarby geocache.

Sobota była ogolnie dniem na porzadki... w domu, w papierach, w laptopie. Wieczorem wybralem się na impreze jaka odbywala się na moim osiędlu mieszkaniowym, a organizowana była przez radio RMF FM. Musze przyznac, ze była to jedna z fajniejszych imprez jakie organizowane były w Belchatowie do tej pory. Fakt, ze ponownie graly ?zy i Urszula, ale towarzystwo jakby troche bardziej rozruszane było. Kolejna rzecz jaka zwrocila moja uwage to fakt, iz teren przed scena był ogrodzony, a ochrona dbala o to, aby nie wchodzil nikt z alkoholem. Nawet mi się to spodobalo. Druga, dalsza czesc od sceny była pelna stolikow, parasoli i tych, co chcieli lyknac cos innego niz wode mineralna. Jedyna rzecz jaka mnie wtedy zmartwila to fakt, ze wyladowalem w tlumie osob, stojac tam sam jak kolek. Wszyscy znajomi, albo wyjechali na ten weekend, albo pracowali do poznych godzin nocnych, albo byłi na innych, rodzinnych imprezach.

Natomiast niedziela była okazja na odreagowanie i spotkania ze znajomymi. Rano zapakowalem się do samochodu i pojechalem na taras widokowy w okolicach Kleszczowa. W jego okolicy ukryta była skrzynka geocache: Belchatow Brown Booty. Pozbylem się w koncu Geocoin'a, ktory lezal u mnie juz dość długo, a nie moglem podrzucic go do skrzynek rejestrowanych w serwisię opencaching.pl. Postanowilem, ze nigdy wiecej nie wyciagne ze skrzynki geocoin'a czy travelbuga. Jeszcze geolutynki sa ciekawym rozwiązaniem, ponieważ nie sa ograniczone do jednego serwisu.
Nastepnie udalem się do ?odzi po drodze odnajdujac Straganik w Hucie Dlutowskiej. W ?odzi odwiedzilem tez Wille Richtera i o godzinie 13 pojechalem po Justyne. Nastepnie udalismy się do kolejnej skrzynki Przy "talerzach", gdzie umowilismy się z Przemkiem, Agnieszka i ich kolezanka, takze Justyna. Razem wykopalismy ten skarb i pojechalismy po nastepny. Poszukiwania skrzynki Po (przy) drodze odbyly się dość szybko, bo o godzinie 15 umowieni byłismy przy kolejnej skrzynce, kiedys juz przez nas odnalezionej z kolejnymi ekipami: Bas'a z rodzina z ?odzi oraz Meli i Zyra z rodzina z Warszawy. Spotkanie takiej grupy ludzi zostalo uwiecznione zalozeniem kolejnej skrzynki tym razem typu multicache. Skrzynki, ktorej odnalezienie odbywa się w kilku etapach. Tym razem wymyslilismy, ze kazda ekipa schowa w okolicy skrzynke tradycyjna zawierajaca czesciowe informacje o miejscu ukrycia skarbu glownego. Tak tez się stalo. W serwisię opencaching.pl skrzynki te pojawia się pod nazwami zaczynajacymi się od hasla "5 saperek". Zapraszam do poszukiwan. Korzystajac z okazji wpisalem się tez do bardzo specyficznej skrzynki mobilnej Moj plecak.

Komentarze:





Kod zabezpieczający przed automatami.