Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

Najnowsze newsy

Możliwość komentowania została zablokowana.

30 listopada 2007
Po ostatnim wypadzie w Bieszczady zlapalo mnie przeziebienie. Zapewne spowodowane zbyt duzymi zmianami temperatury, gdy wyskakiwalem z nagrzanego samochodu na swieze, mrozne powietrze. Jazda quadem w trakcie dość silnego wiatru i opadow sniegu na pewno tez miala na to wplyw.
Quad - Yamaha Grizzly 660.
Moje (nie do konca, bo sluzbowe) narzedzie pracy w Bieszczadach.

Wszystko to doprowadzilo mnie do lozka, gdzie spedzilem caly weekend. Na poczatek poszly "domowe metody": herbatki z lipy z miodem, soki z cebuli, "konskie dawki" witaminy C, itp. W poniedzialek rano postanowilem jednak zarejestrowac się w kolejce do lekarza. Okazalo się jednak, ze kolejka jest juz tak długa, iz moja wizyta wypadla dopiero na godzine 17 w srode.

Przeziebienie to spowodowalo pewne oslabienie organizmu, a przez lekkie otumanienie nie byłem w stanie wykonac wiekszosci rzeczy jakie zaplanowalem sobie na ten weekend. Udalo mi się jedynie posprzatac troche w pokoju. W koncu zdrowie najwazniejsze.
Z wieloma znajomymi byłem wstepnie umowiony na spotkania, ktore niestety się nie odbyly. Najmocniej za to przepraszam. Mam jednak nadzieje, ze uda nam się to nadrobic w najblizszym czasię.

Okazalo się, ze w srode rano czulem się juz dość dobrze, choc sporadycznie kaszelek jeszcze mnie meczyl. Rano pojechalem do Gniezna na spotkanie z klientami. Spotkanie dość wazne i wiele rzeczy udalo nam się na nim wyjasnic. Zaraz po powrocie udalem się do lekarza. W sumie to lekarki ;) Dostałem medykamenty na "doleczenie", a przy okazji zalatwilem sobie skierowania do specjalistow. Stwierdzilem, ze mozna by wykonac ponownie morfologie krwi, glukoze, cholesterol, trojglicerydy, itp. Przy okazji poprosilem rowniez o skierowanie do poradni ortopedycznej i mam nadzieje, ze dowiem się dlaczego czasami stawy kolanowe odmawiaja mi posluszenstwa. Na takie badanie wybieralem się juz od kilku miesięcy i z roznych powodow nie moglem na nie dotrzec. Teraz tylko musze doleczyc gardlo i umowic się na kolejne wizyty u specjalistow.

Niektorzy z Was juz wiedza, ze kilka tygodni temu zachorowalem (w tym bardziej pozytywnym znaczeniu) na buty mysliwskie. Ale nie takie typowe skorzane, bo przeciez mam bardzo dobre buty trekingowe, ale gumowce. Mialem okazje w Bieszczadzkim blotku, sniegu i wodzie pochodzic w pozyczonych butach (kilka numerow wiekszych) i postanowilem kupic podobne. Wybor padl na gumowce firmy LeChameau i jej model Chasseur. Wybralem model z futerkiem, dostepne sa rowniez takie z pianka i skora.
Buty LeChameau Chasseur.

W czwartek pojechalem do Piotrkowa Trybunalskiego i ogladalem oferte w sklepach mysliwskich. W jednym z nich zlozylem zamówienie, na realizacje, ktorego właśnie oczekuje.

W sobote szefowie mojej firmy i znajomi mysliwi z Bieszczad dostali zaproszenie na kilkudniowe polowanie w Jelczu-Laskowicach (okolice Wroclawia), na ktore i ja się wybralem. Przez ostatnie lata wielokrotnie chodzilem z nimi po lesię, tropiac, obserwujac przyrode, dokarmiajac zwierzyne, ale nie mialem okazji brac udzialu w prawdziwym polowaniu. Tym razem poznalem ostatni etap pracy mysliwego, z ktorym kojarzony jest on przez wiekszosc osob. Pamietam, ze jeszcze kilka lat temu traktowalem mysliwych właśnie przez pryzmat polowan, jako "kolesi" z bronia, ktorzy jak tylko maja ochote to ida sobie do lasu postrzelac do zwierzat. Oj, jak bardzo byłem w bledzie. Teraz juz wiem, ze polowanie jest jedynie mala czastka, drobnym etapem w calym procesię gospodarki lowieckiej. Nie strzela się do wszystkiego co podejdzie pod lufy. Pozyskuje się jedynie taka zwierzyne na jaka wyrazi zgode ?owczy odpowiedzialny w danym obwodzie lowieckim za gospodarke lowiecka. To on wie ile osobnikow dane gatunku zyje na jego terenie, to on decyduje i odpowiada za regulowanie rownowagi pomiedzy gatunkami, to on pozwala mysliwym na wystapienie w roli drapieznika.

Podsumowujac, bardzo milo spedzilem te kilka dni. Mialem okazje pojezdzic samochodem terenowym (Mitsubishi L200) w dość nietypowych dla mnie warunkach. Bez jakichkolwiek swiatel, na niskich obrotach silnika, w terenie praktycznie sobie obcym. Mialem okazje brac udzial w przestrzeliwaniu broni oraz samych polowaniach prowadzonych na rozne sposoby: z podjazdu, z podchodu, na czatach, po tropach. Samo patroszenie zwierzyny i moja pomoc przy nim raczej nie wywolala u mnie jakis negatywnych reakcji i przyczynila się chyba do propozycji jaka otrzymalem, aby wstapic do kola lowieckiego. To polowanie weszloby juz do mojego okresu stazu. Na dzien dzisięjszy nie jestem jednak przekonany do tego nowego hobby. Mam wrazenie, ze na obecnym etapie zycie nie byłbym w stanie wygospodarowac wystarczajaco duzo czasu jaki jest potrzebny. O nauce do egzaminow juz nie wspomne.

Komentarze:

Zabierz mnie kiedy

(biniu / 4-12-2007 godz. 15:01:48)

Piotrku bardzo ch

(Damian Ga / 14-12-2007 godz. 18:33:30)





Kod zabezpieczający przed automatami.