Galka.MountLab.net
Poligon doświadczalny Damiana Gałki.

Strona główna

30 września 2008
Ostatni tydzien wrzesnia uplynal na dość intensywnej pracy. Odwiedzil nas znajomy z Turcji, ktory rowniez zajmuje się branza dywanowa. Wiekszosc dni od switu do (no właśnie... nie zmierzchu, ale...) poznych godzin nocnych spedzone na rozmowach i ogladaniu probek dywanow. W srode rano odstawilismy znajomego na lotnisko w Warszawie a sam udalem się do Zagorza do Magdy. Nastepnego dnia przez Lesko, gdzie spotkalismy się z GPS Maniakiem, Jankiem, Jerzym, Robertem udalismy się do Jozefowa na Roztoczu.

Celem naszej podrozy był VI juz zlot Garniaka – uzytkownikow nawigacji satelitarnej firmy Garmin. Moj problem polegal jednak na tym, iz nie mialem wolnego i cala droge, jak i czesc pobytu w Jozefowie spedzilem z telefonem przy uchu i laptopem na kolanach.

Niestety pogoda przez ostatni tydzien przed zlotem nas nie rozpieszczala i wielu uczestnikow się rozchorowalo. Bardzo duzo osob niestety nie było w stanie przyjechac na zlot mimo wczesniejszych deklaracji. Okazalo się, iz z paroma wyjatkami przyjechala stara (stazem na zlotach i mloda duchem) gwardia, ekipa pojawiajaca się na kazdym zlocie Garmin Maniakow. Specyfika osrodka i nie ogrzewane domki tez mogly odstraszac lecz swoja droga stworzyly specyficzna atmosfere (pozyczanie farelek i stosowanie innych ogrzewaczy, czesto w plynie).

Do tych wyjatkow, ktorzy po raz pierwszy przyjechali na zlot, naleza Olaf i Magda. Olaf pracuje w firmie Imagis, ktora przygotowuje m. in. szczegolowa mape Polski do naszych odbiornikow. Ostatnia premiera jej topograficznej wersji wywolala czeste i gorace dyskusje oraz slowa krytyki. Podobnie było rowniez na zlocie. Argumenty zostaly wypowiedziane, wiec mozna było przejsc do tej przyjemniejszej czesci i bardziej towarzyskiej. Mam nadzieje, ze na kolejnych zlotach rowniez bedziemy mogli się spotkac i wspolnie bawic.

Inna bardzo ciekawa grupa osob byłi ludzie ze Slaska oraz Bielska-Bialej. Pomijajac juz fakt, ze nie sa maniakami nawigacji satelitarnej jak my, to bardzo szybko przypadli nam do gustu i odnalezli się srod tylu zakreconych osob. Mam nadzieje, ze wszyscy bedziecie ten zlot mile wspominac. Wspomne jeszcze o tym, iz mialem rowniez okazje pobawic się dedykowanymi nawigacjami samochodowymi oferowanymi przez roznych producentow aut.

Troche się rozpisalem, wiec dodam jedynie linki do galerii i zakoncze te wiadomosc:
VI zlot by Mieczyslaw
VI zlot by Zyski
VI zlot by Popej
VI zlot by Olaf

29 wrzesnia mialem odebrac Tomka z osrodka NaturaPark, ale plany się zmienily i on wracal w srode. Z poniedzialku na wtorek w nocy dotarlem do Belchatowa.

Komentarze: (0)

22 września 2008
W dniach 18-21 wrzesnia odbylo się kolejne spotkanie geocacherow w Polsce polaczone z eksploracja obiektow Miedzyrzeckiego Rejonu Umocnionego. Niestety tym razem nie moglem juz wziac w nim udzialu. Wczesniejsze takie spotkanie mialo miejsce w maju i wspominałem o nim w wiadomosci z 12 maja 2008. O szczegolach tego spotkania mozna poczytac w opisię skrzynki spotkaniowej MRU – repeta.
Nie pozostaje mi nic innego jak pozazdroscic i zaprezentowac tutaj galerie osob, ktore braly udzial w tym spotkaniu:
MRU – repeta by ZYR
Weekend na MRU z Geocachingiem by bio5
18-21.09.2008 r. - MRU
Jergus - MRU
MRU - IX 2008 by Grinch
MRU - repeta by Snuffer
Niestety pojawiaja się rowniez takie akcje: MRU - Apokalipsa drabinki.

Komentarze: (3)

20 września 2008
Od czasu do czasu otrzymuje wiadomosci nazywane lancuszkami, zarowno na poczte e-mail, jak i komunikator GaduGadu. Strasznie ich nienawidze i ciagle zastanawiam się dlaczego ludzie, a szczegolnie moi znajomi, kopiuja je i rozsylaja w postepie geometrycznym. Czy naprawde tak latwo wierza w obiecywane gory zlota? Czy grozba plag egipskich splywajaca na nich, gdy nie przesla smieci do kilku nastepnych osob jest tak przerazajaca? To, ze swiat kreci się coraz szybciej, a ogolnie komputery delikatnie mowiac oglupiaja spoleczenstwo, faktycznie przyczynia się do tego, ze inteligentni w mojej ocenie znajomi daja nabrac się na ten paskudny proceder jakim jest rozsylanie SPAMu. Moze to kwestia zabobonow?

Oto kilka przykladow:

Czesto jest tak ze jak się w kims zakochujesz to trudno tej osobie o tym powiedziec dlatego dzis o polnocy twoja prawdziwa milosc zauwazy, ze cie kocha. Cos pieknego jutro miedzy 13:00-17:00 się zdarzy, obojetnie gdzie, czy w necie, czy w szkole. Jak zatrzymasz ten lancuszek to nie bedziesz mial szczęścią w 10 zwiazkach w ciagu 10 lat. Dlatego wyslij to do 25 os? w ciagu 10 minut.

 

Niektore nawet poczatkowo wydaja się smieszne, ale z czasem wyprowadzaja mnie z rownowagi.

Drogi Odbiorco!
Jestem albanskim wirusem komputerowym, ale z uwagi na slabe zaawansowanie informatyczne mojego kraju nie moge nic Ci zrobic.
Prosze skasuj sobie jakis plik i przeslij mnie dalej.

 



Moi Drodzy,
Ericsson rozdaje za darmo laptopy w ramach promocji marki.
Chca zwiekszyc popularnosc i sprzedaz poprzez te kampanie.
Jedyne co trzeba zrobic to wyslac e-Mail o tym do 8 osob i otrzymacie
Ericssona T18.
Ale jezeli wyslecie E-Mail o tym do 20 lub wiecej osob, otrzymacie
Ericssona R320.
Upewnijcie się o zaznaczeniu kopii swojego maila do
anna.swelung@ericsson.com

Zdrowko i cieszcie się swoim Laptopem, kiedy nadejdzie.

 

Oto odpowiedz firmy Ericsson w FAQ na ich oficjalnej stronie:

5: Is it true that you are giving away mobile phones? Please give me Anna Swelunds e-mail address.
No, Ericsson is not giving away phones for free. The chain letter is a fraud.

[First published 10 April 2000]
A chain letter is currently in circulation via e-mail, purporting that Ericsson is giving away mobile phones. The e-mail is a fraud and Ericsson is not giving away phones for free. The following is an extract from the letter:
"If you forward it [the letter] to 20 friends, you will receive a brand new Ericsson phone."
The letter is signed off Anna Swelund, Executive Promotion Manager for Ericsson Marketing. This person does not exist at Ericsson. The legal and IT departments at Ericsson will trace the person who initiated the illegal chain letter. Ericsson is sorry for any inconvenience this might have caused and kindly ask people not to forward the chain mail further.

www.ericsson.com


Prosze niech ktos mi wytlumaczy w jaki sposob ktos moze zarobic na rozsylaniu wiadomosci w stylu „firma X placi choremu dziecku Y centow za kazdego rozeslanego e-maila”. Bardzo chetnie zarabialbym fortuny nie ruszajac się ze swojego wygodnego fotela przed komputerem. Jak mozna zarobic na zapychaniu laczy internetowych i serwerow pocztowych smieciami?!

Owszem zdarzaja się wiadomosci rozsylane tymi samymi kanalami z prosba o pomoc np. w zebraniu krwi i choc zdecydowana wiekszosc to rowniez szkodliwe lancuszki to bardzo latwo jest je zweryfikowac. W prawdziwej wiadomosci znajdziemy informacje kontaktowe, ktore bardzo latwo sprawdzic czy to telefonicznie, czy w najblizszym PCK, czy nawet pytajac prof. Google'a. O nowych wirusach czy zainfekowanych wiadomosciach e-mail i tak dowiem się na stronach producentow programow antywirusowyh. Z trudem powstrzymuje się od napisania wielu obrazliwych slow na temat lancuszkow.

Zwracam się wiec z apelem do wszystkich czytajacych ta wiadomosc, aby nie przysylali mi wiecej smieci.

Komentarze: (5)

10 września 2008
W czwartek, 4 wrzesnia, popoludniu wyjechałem z Belchatowa w Bieszczady (upsss... pomylka, to juz Beskid Niski). Tym razem jechalem na szkolenie wyjazdowe Stowarzyszenia Cywilnych Zespolow Ratowniczych z Psami STORAT. W czwartek mialem dojechac do Rzeszowa, aby tam spedzic noc i wczesnie rano wraz z innymi uczestnikami szkolenia pojechac do Lipowca, gdzie odbywalo się szkolenie.

Droga do Rzeszowa poczatkowo przebiegala bardzo sprawnie, ale w jej polowie pogoda dramatycznie się pogorszyla. Od Kielc zaczal padac deszcz. W Daleszycach było juz powazne oberwanie chmury. W Staszowie wszyscy na drodze poruszali się z predkoscia nie wieksza niz 20km/h a wycieraczki w samochodzie nie były w stanie sciagac wode z szyby. Widocznosc na kilka metrow. Tak praktycznie, az do Tarnobrzegu. Biorac pod uwage ostatnie tornada i inne gwaltowne przejścia frontow atmosferycznych przez Polske chciałem chociaz przedostac się na druga stronę Wisly. Na prawym brzegu było juz spokojniej, a w samym Rzeszowie nie spadla nawet jedna kropla deszczu.

W piątek rano po zapakowaniu ostatnich rzeczy do samochodow i podziale wszystkich uczestnikow na kilka samochodow udalismy się na poludnie, do Lipowca. Ja wyjechałem wczesniej, aby jeszcze zatankowac paliwo. Pogoda wspaniala, droga minela szybko i przyjemnie. Niespodziewanie okazalo się, ze dotarlismy jako pierwsi. Grzegorz na wylocie z Rzeszowa mial problem z przyczepka, w ktorej zlamal się dyszel. O tyle dobrze, ze umiejetnie ja wyhamowal (na tyle swojego samochodu) i zaparkowal na poboczu. Chwilke trwalo zorganizowanie nowej przyczepki, przepakowanie sprzetu i wymiana prawego swiatla. Choc z pewnym opoznieniem piatkowe szkolenie odbylo się zgodnie z zalozeniami.

Cale szkolenie poszczegolnych osob (przewodnikow z psami i nawigatorow) odbywalo się w podgrupach ze wzgledu na rozny stopien zaawansowania. Nie ma sensu rozpisywac się o kazdej z tych grup i jedynie wspomne o tym w czym ja bralem udzial.

W troszeczke wiekszej grupie przerabialismy obsluge roznych odbiornikow GPS oraz ich komunikacji z PC. Wraz z Grzegorzem cwiczylismy rowniez reczne przenoszenie sladu zapisanego przez odbiornik na mape papierowa. Moze wydaje się to Wam dziwne, ale przydaje się w sytuacji, gdy nie mamy dostepu do komputera, a musimy pokazac efekt pracy zespolow innym sluzbom np. Policji.

Wieczorem rozpoczela się pozorowana akcja nocna. Podstawowa roznica pomiedzy takim szkoleniem, a tymi przeprowadzanymi w okolicach Rzeszowa raz w miesiącu jest teren. Tutaj teren gorzysty, bardziej wymagajacy zarowno od zespolu jak i od psa. Tutaj stosuje się inna taktyke przeszukiwania terenu, umiejetnosc uwaznego czytania mapy i wszelkich wskazowek w terenie, zwlaszcza noca nabiera ogromnego znaczenia.

W sobote osobiscie nie mialem praktycznie zajec terenowych, a wiekszosc czasu spedzilem przed komputerem i programem Fugawi Global Navigator. Musze przyznac, ze do tej pory nie potrafilem zmobilizowac siębie do glebszego poznania tego programu mimo, iz kilka miesięcy temu zakupilem jedna licencje dla siębie. Wystarczal mi OziExplorer (Demo i Trial), w ktorym kalibrowalem mapki pod MapEdit'a, aby z ich pomoca tworzyc mapy wektorowe dla Garminow. Teraz poznalem lepiej program, ktory uzywany jest w stowarzyszeniu praktycznie do calego zarzadzania akcja poszukiwawcza. Wglad w szczegolowe mapy, analiza otoczenia, nanoszenie informacji z przeprowadzonego wywiadu srodowiskowego, wyznaczanie terenow do przeszukania, obsluga odbiornikow GPS i analizowanie postepu poszczegolnych zespolow. Ogolnie wspaniale narzedzie wspierające kierownika akcji poszukiwawczej.

Po poludniu mielismy zajecia dotyczace improwizowanego transportu osob poszkodowanych. Jak pokazaly ostatnie akcje jest to wiedza i umiejetnosci szczegolnie przydatne przy specyfice naszych poszukiwan. Zdarzalo się juz, ze samochody terenowe, a tym bardziej Karetka, nie sa w stanie podjechac na tyle blisko, aby przejac osobe poszkodowana.

W niedziele, po krotkim wstepie teoretycznym, wszyscy nawigatorzy tlumaczyli podstawy obslugi odbiornika GPS przewodnikom psow. Niby na akcji nie jest to im potrzebne, ale gdyby cos stalo się nawigatorowi tez powinni potrafic w stopniu podstawowym przekazac do bazy potrzebne informacje.

Potem juz tylko podsumowanie szkolenia, pakowanie i wyjazd. Przeszedlem tez na kolejny etap szkolenia i bede organizowal najblizsze szkolenie polaczone z pozorowana akcja nocna. Tym razem nie pojechalem z pozostalymi uczestnikami szkolenia do Rzeszowa, ale udalem się do Magdy do Zagorza. W poniedzialek podjechalem do Steznicy do osrodka Natura Park na spotkanie z szefostwem. Do Belchatowa wracalem we wtorek.

Komentarze: (4)

3 września 2008
Rozpoczecie nowego roku szkolnego. Dzieci maszeruja zwawo do szkoly, a ja do samochodu. We wtorek, 2 wrzesnia, wraz z przelozonym i kolega z pracy pojechalismy do Wroclawia. Tam odbieralismy szefa, ktory wyladowal na lotnisku wraz z rodzina po swoich wczasach. Kolega potem zabral rodzine szefa do domu, a ja z szefostwem pojechalem drugim samochodem dalej w trase. Oczywiscie odwiedzilismy jednego z naszych wiekszych klientow w Wroclawiu.

Nastepnie obralismy kierunek na Krotoszyn (a dokladnie Baszkow). Tutaj w byłym PGRze spotkalismy się z pania, ktora zajmuje się hodowla koz. Ciekawe rozmowy, wspolne ustalenia i wymiana doswiadczen. Tutaj tez przejezdzalismy przez Rezerwat Doliny Baryczy, ktory chciałbym rowniez kiedys odwiedzic. Tyle, ze nie przejazdem, ale na kilka dni... wedrujac tutejszymi szlakami pieszymi, rowerowymi, itp.

Kolejny przystanek na naszej trasię to Gniezno. Tak naprawde glowny cel calego naszego wyjazdu. Spotkanie z klientami. Najbardziej przerazajacy jest fakt, ze to spotkanie okazalo się malo efektywne, bo niestety przez nastepne dni musialem weryfikowac historie wyssane z palca. Szkoda, ze nie wszyscy kontrahenci potrafia byc szczerymi i uczciwie prowadzic rozmowy i swoja dzialalnosc. No coz... zyjemy w takim swiecie i musimy się z tym pogodzic. Kazdy walczy o swoje.

Komentarze: (0)